Wędkarstwo karpiowe oczami kobiety

Wędkarstwo jest sportem, który od dawna postrzegany jest jako typowo męski. Nie ukrywam, że od zawsze bolało mnie stereotypowe podejście niektórych wędkarzy do tego sportu. Widząc czy słysząc komentarze w stylu : kobieta powinna siedzieć w domu, sprzątać czy gotować… Nóż mi się w kieszeni otwiera. Dlaczego? Bo jest to totalna BZDURA! Czy zdaniem tych osób kobieta stanowi jedynie urządzenie wielofunkcyjne do wykonywania prac domowych? Zwracam się w tym momencie do osób, które żyją w takim przekonaniu – HALO, mamy XXI wiek!

Czasy się zmieniają i kobiety coraz częściej spełniają się w stereotypowo męskich sportach – wędkarstwo, myślistwo itp. Co więcej, często odnoszą na tym polu wielkie sukcesy! Nie mam zamiaru ukrywać, że od zawsze bardziej ciągnęło mnie nad wodę niż do kuchni. Mało tego! Większość czasu spędzanego w kuchni poświęcam na przygotowanie produktów dla ryb, a nie dla siebie. Wielu z Was pewnie teraz myśli – słaba gospodyni, do czego to podobne… Pamiętajmy jednak, że realizowanie się w pasji nie jest niczym złym. Moim zdaniem jest wręcz przeciwnie – człowiek bez pasji jest dla mnie zjawiskiem nienaturalnym. Pasja stanowi nasz motor napędowy, pasja sprawia, że chcemy się uczyć, rozwijać. W moim świecie pasja jest wysoko w hierarchii wartości. Nie wyobrażam sobie życia bez pasji – nie tylko do wędkarstwa ale też sportów zimowych czy chociażby możliwości pisania dla Was tego artykułu. Wszystkie te rzeczy sprawiają mi olbrzymią radość i sprawiają, że czuję się szczęśliwa. Warto mieć pasje, zainteresowania, hobby – jakkolwiek by się tego nie nazwać warto mieć w życiu coś, w czym chcemy i możemy się spełniać…

Moja przygoda wędkarska zaczęła się już dawno, ukierunkowała się na wędkarstwo karpiowe kilka lat temu. Od tego czasu każdą wolna chwilę staram się spędzać nad wodą lub poświęcać na dzielenie się moją zajawką z innymi wędkarzami. Można powiedzieć, że pasja zawładnęła moim życiem – od lat wszystko kręci się wokół wędkarstwa. Popularne stało się stwierdzenie: „to już nie jest pasja – o nieuleczalna choroba, z którą zmaga się wielu z nas”. Jednak o tym można mówić bez końca… W tym tekście chciałabym Wam przedstawić miłość do wędkarstwa z innego, kobiecego punktu widzenia. Nie zawsze jest pięknie, nie zawsze jest kolorowo ale mimo wszystko nie ma co się zrażać 🙂

Pozytywny odbiór

Wyjeżdżając w pojedynkę nad wodę mogę się spotkać z różnym odbiorem. Pozwoliłam go sobie podzielić na pozytywny i negatywny. Zacznę od pozytywów bo przecież to głównie nimi wypełniona jest nasza pasja. Jako osoba, która dużo czasu spędza w mediach społecznościowych często zapowiadam swoje wyprawy – zarówno te dłuższe, jak i krótsze. Często wiąże się to ze spotykaniem wędkarzy nad wodą – uwielbiam spotykać się z ludźmi, którzy podzielają moje zamiłowanie do karpiowania. Jest to świetna okazja do wymiany doświadczeń, przekonań czy chociażby zwykłych pogaduszek. Gdy spotykamy znajomego nad wodą zawsze możemy liczyć na pomoc w podebraniu ryby czy zrobieniu sobie fotki z okazem – oczywiście z wzajemnością. Czasami nawet zdarzało mi się spotykać znajomych, którzy gotowi pomóc mi nawet w przenoszeniu klamotów, których jak dobrze wiemy w przypadku wędkarstwa karpiowego jest całkiem sporo- chociaż osobiście nie lubię korzystać z pomocy w transporcie sprzętu. Wiem bowiem, że dam radę sama, bo przecież gdybym była świadoma, że nie dam rady zabrać konkretnej ilości sprzętu nad wodę, to nie decydowałabym się na zabranie tak dużej ilości sprzętu. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to bardzo miłe i w tym miejscu pragnę podziękować tym wędkarzom, którzy są chętni do pomocy kobietom nad wodą. Bardzo miło jest słyszeć również słowa uznania gdy na przykład uda mi się wypracować fajną rybkę. Jednak nigdy nie wiem czy jest to pochwała w charakterze- dobrze wykonana robota, czy może raczej – dobrze wykonana robota kobieto… Doza niepewności zawsze zostanie, ale w takich momentach cała moja uwaga skupia się na rybce 🙂

Negatywny odbiór

Jednak nie zawsze znam osoby, które spotykam nad wodą. Wtedy reakcje bywają skrajne – wędkarz widząc mnie- kobietę nad wodą potrafi reagować entuzjastycznie, ale niestety w skrajnych przypadkach zdarzało mi się nawet spotkać z pogardą czy wyśmianiem… Podobne sytuacje zdarzały mi się w pracy – na codzień możecie mnie spotkać na dziale wędkarskim w sklepie Decathlon Warszawa Targówek. Należę do osób, które chętnie dzielą się swoją wiedzą zdobywaną latami. Kiedyś zdarzyło mi się podejść do klienta i zapytać czy mogę mu jakoś pomóc. Spotkałam się z następującą odpowiedzią- ” niby Pani ma mi w czymś pomóc?!”. Nikomu nie pomagam i nie będę pomagać na siłę, jeżeli tego nie chce. Zabawne, bo gdy na oczach jegomościa umiejętnie doradziłam dla garści klientów, schował dumę do kieszeni i podszedł z prośbą o pomoc. Totalnie nie rozumiem osób, które żyją w przekonaniu mówiącym o tym, że kobieta na starcie odniesie porażkę na polu wędkarskim. Jednak nie ukrywam, że takimi sytuacjami się nie zrażam- to tylko dodatkowy motywator do osiągnięcia sukcesu na oczach niedowiarków 😁 Jednak są też tacy wędkarze, którzy nie reagują jawnie na obecność kobiety nad wodą. Ich spojrzenia da się odczuć dopiero w momencie, gdy podbieram rybę, nagrywam sobie z nią filmik na pamiątkę czy przerzucam zestawy. Wielu wędkarzy nie garnie się wtedy do pomocy – przynajmniej Ci, których nie znam. W takich sytuacjach jedyne co by mi się przydało, to pomoc w zrobieniu sobie fotki z rybą. Nagrywanie filmów z rybą potrafi rozciągnąć się w czasie a dodatkowe minuty ryby na powierzchni nie są pożądane. Dlatego w tym miejscu chciałabym się zwrócić do obserwatorów tego typu sytuacji – jeżeli widzicie, że wędkarz w pobliżu męczy się z upamiętnieniem wspomnienia z rybą na brzegu warto jest podejść i mu w tym pomóc – nie po to, żeby ułatwić sąsiadowi życie. Jedyny słuszny cel udzielenia pomocy to troska o dobro ryby, które zarówno dla mnie, jak i dla wielu powinno być celem nadrzędnym. Mata, środek do odkażania ran czy sumienne polewanie ryby wodą nic nam nie da, jeżeli nie będziemy skracać czasu, który ryba spędza poza wodą do absolutnego MINIMUM.

Czy są minusy bycia kobietą w wędkarskim świecie? W moim przypadku jest tylko jeden. Jest wiele czynników, które wpływają na to, że rzadko decyduję się na wypady nad wody PZW. Najważniejszym czynnikiem w moim przypadku jest strach – szczera obawa przed kradzieżą bądź napaścią w przypadku solowej zasiadki na wodzie publicznej. Jestem w pełni świadoma ryzyka jakie niesie za sobą nocna zasiadka na wodach publicznych i jest to główny powód mojej rezygnacji z tego typu łowisk. Oczywiście są też inne powody, które potrafią zniechęcić. Na wody PZW trzeba często poświęcić dużo czasu, który nie każdy z nas posiada. Ale to już jest temat na inny artykuł, który dla Was planuję🔥 Czy jest jeszcze jeden mankament bycia kobietą wędkującą?

Przechodząc do podsumowania mojego prawdopodobnie przydługiego monologu – kobiety są coraz częściej spotykane nad wodą z czego niezmiernie się cieszę. Pamiętajmy jednak aby nie szufladkować i nie dawać się ponieść stereotypom – kobiety spełniają się w wędkarstwie i całkiem dobrze nam to wychodzi 😁 Warto mieć przed sobą następujące sformułowanie- „łączy nas pasja”. A co za tym idzie łączy nas też miłość i troska o ryby oraz zamiłowanie do natury. Czas spędzony nad wodą jest dla nas – wędkarzy niezwykle istotny i czerpiemy radość z każdej sekundy spędzonej na naszych ulubionych wodach. Bądźmy więc wędkarzami a nie grupami podzielonymi na kobiety i mężczyzn.


Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia nad wodą 🙂
Justyna Tochwin

Dodaj komentarz